– Mogłoby się wydawać, że wydłużenie życia to najważniejszy cel terapii niewydolności serca. Tymczasem z punktu widzenia pacjenta niezmiernie istotny jest wskaźnik jakości życia. Musimy brać pod uwagę nie tylko to, o ile maksymalnie uda nam się wydłużyć choremu życie, ale także to, czy nasz pacjent będzie w stanie samodzielnie funkcjonować i jak będzie się czuł na co dzień. To bardzo ważne aspekty i w terapii niewydolności serca nie wolno nam o tym zapominać – mówi prof. Małgorzata Lelonek, FESC, FHFA, kierownik Zakładu Kardiologii Nieinwazyjnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, przewodnicząca Asocjacji Niewydolności Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Trudne rokowanie, nowe wyzwania
Dane pochodzące z raportów Narodowego Funduszu Zdrowia z 2018 roku potwierdzają: niewydolność serca (NS) to pierwsza przyczyna zgonów w populacji polskiej, stanowiąca aż niemal 10 proc. wszystkich przyczyn śmierci Polaków. W raporcie pt. „Niewydolność serca w Polsce. Realia, koszty, sugestie poprawy sytuacji”1 wskazano, że w 2018 roku z powodu niewydolności serca zmarło aż 142 tys. osób. Autorzy opracowania zaznaczają: to tak, jakby co godzinę z powodu niewydolności serca umierało w naszym kraju 16 osób. Kardiolodzy przyznają: pandemia COVID-19 dodatkowo negatywnie wpłynęła na stan chorych.
Epidemiczna – i wciąż rosnąca – skala zachorowań na niewydolność serca to zdaniem specjalistów Asocjacji Niewydolności Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego nie jedyny problem wiążący się z tym schorzeniem. W opinii kardiologów nie mniejszym wyzwaniem jest trudne rokowanie i wysoka śmiertelność charakterystyczna dla tej jednostki chorobowej.
Żyć lepiej i dłużej
Kardiolodzy przyznają: wyleczenie niewydolności serca nie jest możliwe. Jak najbardziej realne jest jednak przedłużenie pacjentowi życia nawet o kilka lat i w możliwie jak najlepszej jakości.
Cele terapii niewydolności serca są określone przez wytyczne Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (The European Society of Cardiology, ESC). Wśród nich wyróżnia się: poprawę wskaźnika przeżywalności pacjentów, zmniejszenie ryzyka hospitalizacji i poprawę jakości życia.
– Mogłoby się wydawać, że wydłużenie życia to najważniejszy cel terapii niewydolności serca. Tymczasem, z punktu widzenia pacjenta, niezmiernie istotny jest wskaźnik jakości życia. Musimy brać pod uwagę nie tylko to, o ile maksymalnie uda nam się wydłużyć choremu życie, ale także to, czy nasz pacjent będzie w stanie samodzielnie funkcjonować i jak będzie się czuł na co dzień. To bardzo ważne aspekty i w terapii niewydolności serca nie wolno nam o tym zapominać. Na szczęście, wydłużenie i jednoczesna poprawa jakości życia to już jak najbardziej realne możliwości w terapii niewydolności serca – podkreśla prof. Małgorzata Lelonek.
Jakość życia – czyli co?
Dane służące jako wskaźniki do oceny jakości życia pacjenta z niewydolnością serca pochodzą między innymi z wywiadu lekarskiego. Podczas wizyty kardiolog pyta chorego o kwestie związane z wydolnością organizmu: jak długi dystans i ile stopni schodów pacjent jest w stanie pokonać bez uczucia duszności i zmęczenia. Już w trakcie szczegółowych badań diagnostycznych w celu oceny wydolności serca przeprowadza się między innymi test sześciominutowego marszu. Uzyskane informacje i wyniki badań ocenia się według skali Nowojorskiego Towarzystwa Kardiologicznego (The New York Heart Association – NYHA) oraz specjalistycznych kwestionariuszy. Najczęściej używany w kontekście jakości życia chorego z niewydolnością serca formularz to kwestionariusz Kansas City (The Kansas City Cardiomyopathy Questionnaire, KCCQ).
– Liczba punktów osiągniętych przez pacjenta przed wdrożeniem terapii w zestawieniu z liczbą punktów osiągniętych po określonym czasie stosowania leczenia jest wykładnikiem poprawy jakości życia. W badaniach klinicznych udokumentowano, że metody stosowane w terapii niewydolności serca – w tym na przykład zarówno innowacyjne leki, jak sakubitryl-walsartan, flozyny czy też wszczepialny układ do terapii resynchronizującej (CRT), realnie poprawiają jakość życia pacjenta z niewydolnością serca. Dzięki tym metodom pacjent zyskuje niższą klasę NYHA i więcej punktów w kwestionariuszu Kansas City. Jest to dowodem tego, że dzięki właściwie dobranej i wdrożonej terapii niewydolność serca staje się mniej zaawansowana, a jakość życia chorego realnie lepsza. W praktyce oznacza to: większą samodzielność, wyższą sprawność (możliwość wyjścia na spacer, zrobienia codziennych zakupów, zadbania o siebie na co dzień) a także - mniej hospitalizacji. To dla naszych pacjentów wręcz bezcenne korzyści – wyjaśnia prof. Małgorzata Lelonek.
Poprawiać życie pacjentów
Klinicyści dysponują dziś realnie szybko, silnie a jednocześnie bezpiecznie działającymi lekami, co potwierdzają mocne dowody kliniczne. Polepszenie samopoczucia chorych jest przez nich wyraźnie odczuwalne już od pierwszych dni stosowania terapii.
– Dla dapagliflozyny udokumentowano w HFrEF redukcję ryzyka wystąpienia pierwszorzędowego punku końcowego już od 28. dnia terapii, czyli w niespełna miesiąc od rozpoczęcia leczenia. A gdy złożony punkt końcowy rozszerzono o wizytę na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (SOR), to potwierdzona istotność redukcji w zakresie pierwszorzędowego punktu końcowego rozpoczęła się już 7. dnia! Trzeba przyznać, że tak wysoko skutecznych terapii dotychczas nie było. Innowacyjne formy terapii kardiologicznej wydają się wręcz spektakularnie imponujące – uważa prof. Małgorzata Lelonek.
W ocenie specjalistów Asocjacji Niewydolności Serca PTK ważną korzyścią nowych innowacyjnych terapii stosowanych w leczeniu niewydolności serca jest fakt, że wysoka korzyść kliniczna jest osiągana bez konieczności zwiększania dawki leku. Efekt terapeutyczny nie jest rozłożony w czasie, a osiągany szybko. Zdaniem kardiologów nowe terapie są na tyle bezpieczne, że nie wymagają, by pacjenta poddawać badaniom laboratoryjnym (jak w przypadku starszej generacji leków, gdzie regularnie sprawdza się parametry funkcji nerek, poziom potasu etc.).
– Taka ścieżka postępowania, z częstymi wizytami kontrolnymi i badaniami, bywa dla pacjentów bardzo trudna. Dla chorych w bardziej zaawansowanym stanie, w tym także dla pacjentów pochodzących z miejscowości znacznie oddalonych od ośrodka prowadzącego, okazuje się nierzadko w praktyce niemożliwa do realizacji. To bardzo istotnie rzutuje na rokowania. Mamy dziś realne możliwości by efektywnie poprawiać życie pacjentów z niewydolnością serca: przedłużać im życie i poprawiać jego jakość. Warto, by innowacyjne metody terapii były dla potrzebujących ich pacjentów jak najszerzej dostępne, mamy nadzieję, że dzięki decyzjom refundacyjnym Ministerstwa Zdrowia wkrótce tak się stanie – mówi prof. Małgorzata Lelonek.